Forum o dm
Forum o Duel Masters
Obecny czas to Sob 13:55, 21 Wrz 2024

DBR - moja własna kontynuacja Dragon Ball Z

 
Odpowiedz do tematu    Forum Forum o dm Strona Główna -> Pisemne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Autor Wiadomość
Radeon
Uczeń akademi



Dołączył: 31 Mar 2007
Posty: 46
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wyszków


PostWysłany: Wto 19:59, 03 Kwi 2007    Temat postu: DBR - moja własna kontynuacja Dragon Ball Z

[link widoczny dla zalogowanych] - odcinki 1-6
[link widoczny dla zalogowanych] - gdyby komuś MU nie działało
[link widoczny dla zalogowanych] - odcinki 7-16
[link widoczny dla zalogowanych] - gdyby MU nie działało
[link widoczny dla zalogowanych] - 17-25
[link widoczny dla zalogowanych] - gdyby MU nie działało

Odcinek 26 - Wesołe jest życie Z Warriora

Czwórka wojowników wyszła ze swoich kapsuł, trochę zmaczając podłogę płynem, w którym byli zanurzeni. Piccolo się nie zmienił - wyglądał jak zawsze. Radeon miał tylko dłuższe i bardziej postawione włosy, większe umięśnienie, czarne oczy oraz ogon, poza tym też bez zmian. Nie można było jednak tego powiedzieć o pozostałej dwójce. Magil miał stalowoszarą skórę, przysłowiowe 1,50 w kapeluszu, gruby ogon, wielkie proporcjonalnie do wzrostu mięśnie, zielone włosy i lodowato błękitne oczy. Serge przeciwnie - jego skóra miała kolor dobrze opalonego człowieka (ale nie murzyna), 1,85 wzrostu, ogromne mięśnie (paradoksalnie do jego poprzedniej postury) oraz te same krótkie, niebieskie włosy i oczy.
-Jak widać eksperyment się powiódł. Według najnowszych specyfikacji technicznych Radeon jest teraz w 50% Saiyanem, 49,9% człowiekiem oraz, co dziwne, 0,1% Nameczaninem. Piccolo - 60% Nameczanin, 40% Saiyan. Serge - 10% rasa Buu, 30% człowiek,
30% Saiyan i 30% Nameczanin. Z kolei Magil - 40% rasa Buu, 30% Saiyan, 20% Nameczanin i 10% człowiek. Wszystkich przepraszam za zmiany w wyglądzie, które przez to ponieśli.
-Nie ma sprawy. - odparł Radeon - Nie zmieniłem się bardzo. - "A ogona i tak się pozbawię" - dodał w myślach.
-Mi się tak nawet bardziej podoba. - powiedział Serge.
-Wygląd nie ma najmniejszego znaczenia. - sucho odparł Magil.
-Zanim wrócicie do treningu, potrzeba wam około trzech dni, by przyzwyczaić się do nowej mocy. Dotyczy to szczególnie tych, którzy podskoczyli najbardziej.
-Rozumiemy. - odpowiedział za wszystkich Serge. Cała grupa wyszła z sali, rozchodząc się każdy w swoją stronę.

Vegeta trenował właśnie z dzieciakami. Tzn. on SSJ2 vs Gohan SSJ2 oraz Goten, Trunks i Pan SSJ. Książe Saiyan wyminął właśnie swojego syna z przeszłości i walnął w brzuch Gotena z tego samego czasu. Jednak jak spod ziemi wyrósł mu Gohan, zadając mu potężny podbródkowy i wywalając go do góry. Po chwili Pan uderzyła najsilniejszego w towarzystwie małymi piąstkami w kark. Ten jednak nie przejął się tym i skontrował ki blastem. Zaraz potem nadział brzuchy obojga małych półsaiyanów na swoje pięści i kopnął Gohana w twarz, wbijając go w jedną ze ścian sali treningowej.
-Na dzisiaj wam wystarczy. - powiedział, wszyscy skierowali się w stronę wyjścia. - Trunks, zostań jeszcze chwilę.
Wszyscy poza nim wyszli.
-O co chodzi, tato? - zapytał
-Trunks... wybacz mi.
-O czym ty mówisz?
-Wybacz mi, że jestem taki głupi. Że przez chęć pozostania dumnym księciem nie okazałem moich uczuć. Trunks... może na to nie wygląda, ale kocham cię. I twoją mamę. I teraz, przez swoją głupią dumę, straciłem cię. Nie konkretnie ciebie, ale ciebie z tego czasu. Rozumiem swój błąd. Dlatego ty nie skończysz jak twój odpowiednik.
-Tato... - zaczął Trunki
-Nic nie mów. Po prostu się do mnie przytul.
Mały skoczył ojcu w ramiona.

"Hmm.... jak by tu szybciej opanować nową moc?" - myślał Radeon - "Co by Piccolo zrobił... no jasne! Medytowałby!"
Uszczęśliwiony Radeon usiadł na ziemi po turecku, skupił się i zaczął lewitować w miejscu nisko nad ziemią, mysląc o niczym. Minęły trzy godziny, kiedy nagle pojawił się Serge, pytając:
-Co robisz?
***GLEBA***
-Próbowałem medytować, ale rozproszyłeś mnie i... spadłem. - odparł świeżo zrobiony półsaiyan - A co?
-Nic, pomyślałem, że się nudzisz. Poza tym Linkin Park wypuścili nowego singla, więc myślałem, że chcesz przesłuchać.
-Oki, masz mnie. Nie mogę tak wisieć w powietrzu i myśleć o niczym zbyt długo. Faktycznie zaczynaałem się już nudzić... Pokaż tego singla.
-Jasne.
-Najpierw jednak chodźmy coś zjeść.
****GLEBA****
"Chyba saiyańskie geny za bardzo mu się udzieliły" - pomyślał Serge, gdy już wstał i się otrzepał.

Magil łaził gdzieś bez celu. Nie był do końca szczery mówiąc, że wygląd nie ma dla niego najmniejszego znaczenia. Każda aparycja byłaby mu obojętna. Poza tą. Ona wzbudziła wspomnienia. Ledwie zatarte. Ciągle próbował o tym zapomnieć, ale najzwyczajniej w świecie nie mógł. Ten filmik przewijał mu się przez myśli jakby ktoś włączył opcje powtarzania. Prawie "kwadratowy" potwór z zielonymi włosami, stalową skórą, grubym ogonem oraz mrożącymi oczami (akurat czarnymi, ale to mało istotne). Ta właśnie kreatura wpada przez dach do małego domku jego i jego rodziny. Wyjmuje zza pleców młot i przebija się przez czaszkę jego małej siostry. Magil pada na podłogę ze strachu. Tata usłyszał krzyk i przybiegł bronić swojej rodziny. Trochę powalczył, ale i tak zginął w okrutnych męczarniach. Wkrótce podobny los czekał jego mamę. Małego Magila nie zauważył i wybiegł terroryzować innych. I zaczyna się od początku. Z tymi myślami zielonowłosy wpadł na medytującego Piccola.
-Coś cię dręczy? - zapytał modyfikowany Nameczanin.
-Nie, raczej nie... - powiedział Magil, nie zabrzmiał jednak zbyt przekonująco.
-Zobaczymy. - Piccolo przystawił mu palec do głowy i odczytał wspomnienie. Zaraz wykonał tajemnicze ruchy pozostałymi palcami, szepcząc inkantację:
-Ura zuum, poqala sem... Lepiej już się czujesz? - zapytał
-Tak, dzięki... a dlaczego wtedy źle się czułem?
-Nieważne... Idź na kolację.
-Dobrze.
(O tym, skąd Piccolo ma takie zdolności przeczytacie w Piccolo Special, o ile powstanie.)

Na kolacji panował duży rumor. Nic dziwnego - w Capsule obecnie mieszkali Vegeta, Bulma, jej rodzice, Piccolo, Trunks z przeszłości, Radeon, Serge oraz Magil. Że większość jest częściowo Saiyanami, jedli dosyć dużo. I tak Serge i Magil jedli każdy za dwóch, Radeon za trzech, Trunks za pięciu, a Vegeta minimum za ośmiu. Dokładkom nie było końca. Jednak to nie stanowiło najmniejszego kłopotu dla pani Briefs - uwielbiała gości i takich tam. Szczególnie głodnych.
Co dziwne dla Radeona i Serge'a, Magil nie zrzędził. Nie to, żeby był jakiś szczególnie przyjazny, ale na pewno nie obrażał się na wszystko. Tylko Piccolo wiedział, dlaczego.
Po kolacji wszyscy poszli spać. Poza Vegetą i Piccolo. Ten pierwszy jeszcze chwilę potrenował, drugi nie potrzebował snu, więc mógł się zająć medytacją.

Pokój, w którym mieszkali nowi rekruci był dosyć duży jak na trzy osoby. Właściwie, to miał wymiary boiska do piłki nożnej.
W dodatku zawierał wszysztkie potrzebne rzeczy. Trzy komputery, trzy ogromne łóżka, dwie miniłazienki, telewizor, szafę z ubraniami obciążającymi (od 20kg do 20ton na jedną część ubrania) oraz normalnymi. Była nawet duża trampolina oraz masa półek na wszystko, co trzeba. Krótko mówiąc, nie można było narzekać.
-UAAAAAAAA!!!!!! - przeciągnął się Radeon - Ale mi się dobrze spało. - po tych słowach przeszedł wzrokiem po pokoju. Serge jeszcze spał w najlepsze (w końcu była dopiero siódma rano), a łóżko Magila było puste. Nie przejąwszy się tym, półsaiyan skierował się w stronę drzwi i opuścił Capsule.

Całą drogę do pustkowia chłopak leciał z ki blastami w rękach. Dlaczego? Testował panowanie nad swoją ki. Wkrótce wylądował i potrenował z godzinkę. "Chyba już jestem gotowy" - pomyślał - "Tylko się nie drzyj"
Radeon chwycił za swój małpi ogon i potężnie szarpnął, wyrywając go.
-AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!! - wrzasnął. Uczuł taki ból, jak jeszcze nigdy. Dlaczego w ogóle zdecydował się na coś takiego? Dlaczego?
-AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!! - wydarł się jeszcze głośniej. Jego ki się uwolniła w postaci dużej, białej aury, a włosy się bardziej uniosły. Chwilę potem ta aura stała się... złota!
Tak, wkrótce na złoto przemalowały się też włosy, za to oczy na jasny błękitny. Chłopak eksplodował energią.

-Nie wiesz, gdzie jest Radeon? - zapytał Serge
-Nie mam pojęcia. - beznamiętnie odparł Magil - Rano wyszedłem do łazienki, a gdy wróciłem, już go nie było.
-Już dwunasta. Mam nadzieję, że nic mu się nie stało...

Radeon zadawał powietrzu kolejną morderczą serię ciosów. O tak, Super Saiyan to było coś... Co prawda przez chwilę po transformacji miał ochotę palnąć sobie w łeb za głupie pomysły, ale na szczęście w porę się powstrzymał. Mimo to, energia go rozpierała i dopiero cztery godziny treningu pozwoliły mu ochłonąć.
"Hehe, Serge nie uwierzy, jak mu to pokażę..." - pomyślał, wzleciał, zszedł na normalną formę i skierował się w stronę Capsule.

Do Capsule zadzwonił dzwonek.
-Już otwieram! - wrzasnęła Bulma, otwierając. Jednak na widok tego, co zobaczyła, gały wyszły jej na wierzch. Przed drzwiami leżał nieprzytomny Radeon.

Koniec odcinka dwudziestego szóstego

Co się stało?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
kubos
Kage



Dołączył: 29 Mar 2007
Posty: 134
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5


PostWysłany: Śro 21:51, 04 Kwi 2007    Temat postu:

Supeeeer odcinek!!!! I jak kazdy wciagajacy!!
A tak apropo to fajnie ze piszesz to tez na tym forum:DVery Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Sasuke Uchicha
Uczeń akademi



Dołączył: 04 Kwi 2007
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5


PostWysłany: Czw 7:46, 05 Kwi 2007    Temat postu:

Radeon you are master Smile
Odcinek baaardzo fajny ale to z ogonem przesadzone Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Ronalwychno
Genin



Dołączył: 04 Kwi 2007
Posty: 114
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: my-ce


PostWysłany: Czw 9:16, 05 Kwi 2007    Temat postu:

super odcinek ja w ogule nie mam talentu do opowiadań
naprawdę ekstra


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Radeon
Uczeń akademi



Dołączył: 31 Mar 2007
Posty: 46
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wyszków


PostWysłany: Czw 9:34, 05 Kwi 2007    Temat postu:

A co Very Happy. Nie może być odwrotnie do DBSwK? (DB spuszczone w kiblu=DBGT) Zresztą nikt z ogonem w zwykłym i Z nie osiągnął SSJ. Więc można tak zrobić.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
kubos
Kage



Dołączył: 29 Mar 2007
Posty: 134
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5


PostWysłany: Nie 22:41, 08 Kwi 2007    Temat postu:

A mam pytanie kiedy wyjdzie następny odcinek??

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Radeon
Uczeń akademi



Dołączył: 31 Mar 2007
Posty: 46
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wyszków


PostWysłany: Pon 15:21, 09 Kwi 2007    Temat postu:

Odcinek 27 - It's Going Down

Radeon był zawieszony w komorze regeneracyjnej, kiedy wszedł Serge, mówiąc:
-Nie wiesz gdzie jest... - urwał widząc go zawieszonego w kapsule - Radeon!
-Nie martw się, żyje. Znalazłam go pod drzwiami domu nieprzytomnego. - odparła Bulma, nadzorując proces regeneracji. - Zaraz powinien dojść do siebie.
Jak na komendę półsaiyan otworzył oczy, płyn regeneracyjny spuścił się, drzwi komory otworzyły się, a chłopak wyszedł.
-Co się stało? - zapytali jednocześnie Serge i Bulma.
-Nic takiego. Przesadziłem trochę z treningiem, przez co ledwo doleciałem do Capsule.
-Nic takiego?!! - wrzasnęła Bulma - Czy nie zabroniłam wyraźnie treningów przez 3 dni?!
-Eee... - zaczął Radeon, ale wynalazczyni mu przerwała:
-Nic nie mów! Marsz do pokoju i nie trenuj do czasu, aż inni zaczną. Ty też! - wrzasnęła w stronę niebieskowłosego.
-Ale ja nic... - zaczął, lecz i jemu przerwała:
-JUŻ!!!
Chłopcy posłusznie wyszli z sali z komorami. Ciszę między nimi przerwał Serge:
-Ostra jest, co?
-Niom.
-A jak było naprawdę? Jakoś nie wierzę, żebyś tak padł od zwykłego treningu.
-Bo wiesz... to nie był zwykły trening. Przyjrzyj mi się dobrze.
Serge wykonał polecenie. Najpierw nie zauważył różnicy, ale potem...
-Nie masz ogona! - wrzasnął.
-Tak, wyrwałem go sobie.
-Dlaczego?
-Wyjaśnienie "bo był brzydki i mi się nie podobał" chyba nie wystarczy, więc powiem wprost. Saiyan bez ogona nie osiągnie Super Saiyana.
-Skąd to wiesz?
-Żaden z mieszkających tu Saiyanów nie ma ogona. Poza tym przemieniłem się zaraz po wyrwaniu go.
-Fajnie! To może pomógłbyś mi opanować moją nową energię? Średnio mi to idzie.
-Jasne, zobaczę tylko, czy wolna sala.

Gohan i Goten pomagali odbudowywać kolejne miasto. Siedzieli już w tym innym świecie ponad tydzień i nie zanosiło się na szybki powrót. Dlatego wypełniali czas pomocą w naprawach. Robili za dwa błyskawiczne dźwigi, w dodatku świetnie im to szło.
-Dobra! Naprawy skończone! - zawołał burmistrz miasta, niejaki Stech. - Dziękujemy za pomoc.
-Nie ma sprawy. - odparł Goten, po czym obaj bracia odlecieli w stronę Capsule, też już odbudowanego. Przywitała ich Bulma:
-Jak tam?
-Dobrze. - odpowiedział Gohan - Kolejne miasto stoi. Gdzie jest mój odpowiednik z tego czasu?
-23 godziny temu wszedł do tej sali treningowej w pałacu Kamiego, o której mówiliście. Siadajcie, zrobię wam kolację.
-SSSSUUUUUUUUUUUUPPPPPPPPPPPPEEEEEEEEERRRRRRRRRRR!!!! - wydarł się Goten. Reszta towarzystwa się uśmiechnęła.

-I co? Jest tam ktoś? - zapytał Serge, gdy Radeon wrócił.
-Tylko Piccolo, możemy iść.
-Nie będzie miał nic przeciwko?
-Na pewno nie.
-No to chodźmy. - obaj chłopcy poszli do sali treningowej, gdzie zastali medytującego Piccola. Ten, choć na pewno ich zauważył, nie przerwał swojego zajęcia i wciąż był skupiony.
-No to co mam zrobić? - zapytał niebieskowłosy
-Na szybkie opanowanie dużej ilości ki najlepsza jest metoda Piccola, czyli medytacja. - odparł półsaiyan
-Jest jakiś mniej nudny sposób?
-Nie znam wielu metod, ale ta jest najskuteczniejsza na początek.
-Ehh... - obaj przyjęli pozycję do medytacji.

-Ciekawe, gdzie są Gohan i Goten. - zastanawiał się Goku. - Długo ich nie widziałem, są tylko ich przeszłe wersje.
-Pojęcia nie mam. - odparła Chi Chi - Ale raczej nic im nie jest. Zawołaj małych, zrobiłam kolację.

-Gohan? Co ci się stało? - zapytał Goten.
-Co? Przepraszam, zamyśliłem się. - odparł Gohan.
Obaj w milczeniu obserwowali gwiezdne niebo, leżąc na trawie. Mogli co prawda spać w Capsule, ale dzisiaj postanowili spać na dworze. W końcu Gohan odezwał się:
-Ile miast możemy jeszcze odbudować?
-Do czego zmierzasz? - zapytał jego młodszy brat.
-Ten wymiar doznał tyle cierpienia, ile dziesięć naszych. Najpierw umiera tata, główny obrońca planety, na chorobę serca. Trzy lata potem zdecydowana większość wojowników Ziemi ginie z rąk androidów i zaczyna się koszmar. Trunks oraz mój odpowiednik próbują coś zdziałać, ale ich starania spełzają na niczym. Co więcej, Future Gohan prawie ginie, a jego uczeń pogrąża się w bezsilnej rozpaczy. Po kolejnej żałosnej potyczce z androidami wyrusza w przeszłość i po powrocie pokonuje androidy. Świat, który ledwie zaczął odbudowę, lega w gruzach pod jeszcze gorszym wrogiem.
-Nie zamierzasz chyba... - zaczął Goten.
-Muszę. Muszę tu zostać. Nie ma innego wyjścia. Inaczej znowu coś się stanie.
-Nie martw się tym. - obaj bracia usłyszeli zza pleców głos Future Gohana - Wiem już o wszystkim, co was spotkało po pokonaniu Buu. Wskrzeszenie Babidiego wraz z Freezą, Coolerem i Cellem, fuzja Freezy i Coolera, opanowanie Trunksa. Przemyślałem wszystko i doszłem do wniosku, że nie ma się czym martwić.
-Jak to? - zdziwił się Goten.
-Wyjaśnię to. Po pierwsze, Cooler został wchłonięty przez Buu, więc fuzja jest niemożliwa. Ponieważ Buu jest demonem, nie trafił po śmierci do zaświatów, tylko obrócił się w nicość.
-No tak! - wydarł się drugi Gohan.
-Po drugie - ciągnął świeżowyszły z Sali Ducha i Czasu - Androidy są maszynami, więc też nie trafiły do zaświatów. Cell tak, ale nie może już osiągnąć doskonałej formy. Po trzecie, Trunks zniknął, więc nie pomoże Babidiemu. I po czwarte wreszcie, po tym waszym treningu wzmocniłem się tak bardzo, że zdołam obronić ten wymiar.
-Skoro tak uważasz... Dobrze. Wrócę do swojego wymiaru. - odparł Gohan.

Kolejne dwa dni szybko upłynęły wojownikom Z. Ustalono wtedy między innymi podział trenujących do trzech sal treningowych (tak, Bulma wybudowała dodatkowe dwie!). Tak więc mały Gohan i Radeon przydzieleni zostali z Goku, mali Goten i Trunks z Vegetą, a cała reszta razem. Dzisiaj miał się rozpocząć pierwszy trening. Goku, a za nim Radeon i mały Gohan weszli do sali treningowej. Jedyny pełnokrwisty w towarzystwie Saiyan ustawił grawitację 500G i zaczął mówić:
-Najpierw część teorytyczno-techniczna naszego treningu, a potem bijatyka. No więc - Goku wydał z siebie cichy krzyk, stając w rozkroku. Jego włosy zmieniły kolor na złoty, oczy na seledynowy, mięśnie trochę zwiększyły objętość, a wokół ciała pojawiła się niewielka otoczka - czy możecie powiedzieć mi co to jest? - dokończył.
-Super Saiyan. - odparli jednocześnie.
-I tak, i nie. To, co widzicie to Perfect Super Saiyan, forma, którą ostatnio osiągnąłem. Jest silniejsza i szybsza od zwykłego SSJ, jej ki dodatkowo jest niewykrywalna i prawie niezużywana. Uwierzcie mi, że mógłbym tak transformowany funkcjonować nawet i parę lat, ani na chwilę nie schodząc do zwykłej formy.
Ta wiadomość zszokowała obu pół-Saiyan. Gohan był już kiedyś w SSJ 9 dni, ale kilka lat? Nie mówiąc już o Radeonie, który dobrze pamiętał, że cztery godziny od swojej pierwszej transformacji zemdlał z braku energi, więc nie mógł sobie czegoś takiego wyobrazić.
-Osiągnięcie tej formy - ciągnął Saiyan - nie jest zbyt łatwe, ale na szczęście, połowa pracy to dowiedzieć się jak. A więc, trzeba osiągnąć USSJ. Radeona uświadomię, że jest to silna forma, ale bardzo powolna i zmniejszająca kontrolę ki. Potem bardzo się skupić na zapanowaniu nad tą mocą. Trzeba do tego dużej kontroli energetycznej. Jeśli się uda, mamy P-SSJ.
-Dlaczego to takie ważne? - spytał mały Gohan - To może i jest silniejsze od zwykłego SSJ, ale czy od SSJ2 i tej długowłosej formy, którą stosowali Vegeta i ten fuzjowiec?
-Właśnie nie. Ale mogą istnieć także P-SSJ2 i P-SSJ3, które staramy się osiągnąć tak, jak P-SSJ. Nie udaje się, jak na razie, lecz musimy próbować. SSJ3, najsilniejsza transformacja jaką dysponujemy, jest niestety bardzo energochłonna. Poza tym, możemy przetestować jej użyteczność już teraz. I tak mieliśmy trenować także walkę.
-A mogę jeszcze... - zaczął Radeon.
-Włączyć muzykę? Nie będzie czasu, musisz zająć się tym, co jest za tobą.
Chłopak naiwnie odwrócił się, by zobaczyć lecącego na niego ki blasta. Prawdopodobnie byłoby z nim kiepsko, na szczęście przed niego wskoczył Gohan i transformował w SSJ2, impulsem rozwalając pocisk na kawałki.
-Co to było? - zapytał.
-Połączenie ki blasta i Shundikano. Tworzę pocisk i go teleportuje. Chociaż dokładność mam jeszcze kiepską, a utraty mocy są spore. Później to dopracuję, teraz kontunuujmy.
W tym momencie Radeon transformował w SSJ, a wojownicy naraz zdematerializowali się i pojawili blisko siebie.
Walka się zaczęła. Gohan zadał cios kierowany na twarz ojca, lecz ten złapał jego pięść. Zaraz jednak musiał ją wypuścić, bo znikąd Radeon spadł mu uderzeniem złączonych pięści na kark. Nie było to dla Goku zbyt bolesne ani szkodliwe, lecz pozwoliło Gohanowi na kopnięcie w podbródek przeciwnika. Saiyana wyrzuciło do góry, ale zachował on dość przytomności by strzelić ki blasta w stronę syna. Dodajmy, że niecelnego.
Tymczasem Radeon dogonił oponenta i spróbował kopnąć go w żebra. Spróbował, bo Goku zasłonił się ręką, a drugą strzelił mu ki blasta w czoło, co z kolei spowodowało szybki, bezwładny lot chłopaka w kierunku ziemi. Saiyan zapomniał przez to o Gohanie, który, wyrywając go ze snu, zadał mu silny policzkowy. Goku odleciał na kilka metrów, lecz za chwilę zniknął, pojawił się za synem, uderzył go łokciem w tył głowy i wykopał w przód na ścianę. Nagle usłyszał krzyk "ENERGY SWORD" za plecami. Instynktownie odwrócił się, ale Radeona już tam nie było. Saiyan skupił się na wykryciu ki przeciwnika, a następnie odskoczył do tyłu. Na jego szczęście - gdyby nie to, Radeon spadłby na niego z mieczem, a tak tylko przeciął powietrze. Zaraz jednak zebrał się w sobie i zadał poziome cięcie. Niestety, Goku złapał energetyczną klingę miecza, skruszył ją w dłoni, a następnie kopnął chłopaka w brzuch z taką siłą, że ten ostatni zwrócił mu śniadanie na kolano. Wciąż trzymając nogę na jego brzuchu Saiyan wykonał zręczny obrót i zadał mu równie potężnego kopniaka w głowę, co z ogromnym hukiem posłało go nieprzytomnego, czarnowłosego na ścianę.
Sekundę potem Goku dostał od syna kopa w plecy, odlatując na parę metrów, szybko jednak wyhamował, poleciał w jego kierunku i obaj przeszli do wymiany ciosów. Wyglądała ona na wyrównaną, lecz to były tylko pozory - Saiyan uderzał normalnie i miał pewną przewagę, Gohan natomiast wkładał wszystkie siły w obronę. Goku postanowił to zakończyć i, znajdując lukę w gradzie syna, zadał mu potężny podbródkowy, nadpalił ki blastem, zaszarżował serią szybkich ciosów w jego brzuch i potężnym kopniakiem w głowę posłał na ścianę obok Radeona. Gohan próbował jeszcze się podnieść, wspierając na rękach, ale przewrócił się, tracąc złotą barwę włosów.
- Nie wytrzymali nawet pięciu minut... Czeka nas duuuużo treningu. Dobrze, że Bulma zrobiła w sali dodatkowy pokój z komorami regeneracyjnymi.

Koniec odcinka dwudziestego siódmego

Czy reszta treningów też będzie taka? Czy Radeon wprowadzi w życie resztę planów? I czy spokój na Ziemi będzie długo trwał? O tym w kolejnym odcinku Very Happy.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Radeon dnia Nie 20:24, 17 Cze 2007, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
kubos
Kage



Dołączył: 29 Mar 2007
Posty: 134
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5


PostWysłany: Wto 11:43, 10 Kwi 2007    Temat postu:

FAjny odcinek ciekawy i wciagajacy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Radeon
Uczeń akademi



Dołączył: 31 Mar 2007
Posty: 46
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wyszków


PostWysłany: Czw 11:39, 12 Kwi 2007    Temat postu:

Odcinek 28 - Przyśpieszony krus zdobywania mocy by Radeon

"Ten Goku jest po prostu potężny." - myślał Radeon, wyszedłszy z komory regeneracyjnej. - "Wytrzymałem z nim jakieś dwie minuty, a on nie wykorzystywał całej mocy. Więcej, podobno w Z Warriors są wojownicy porównywalnie silni. Ciężko uwierzyć, że potrzebują pomocy przed jakimś jeszcze silniejszym wrogiem. Jak ja mam im pomóc?"
Wtem coś sobie przypomniał, wyleciał z sali i skierował się w sobie znanym tylko kierunku.

-Jesteście gotowi na najkrótszy trening, jaki kiedykolwiek odbyliście? - zapytał Vegeta Gotena i Trunksa.
-Um.... tak! - obaj chłopcy odpowiedzieli, przemienili się w SSJ i natarli na księcia. Ten jednak tylko stał w miejscu z wrednym uśmiechem. Kiedy jego sparing-partnerzy byli już blisko, momentalnie transformował w SSJ3. Impuls ki powstały przy przemianie posłał obu chłopców bez przytomności na ścianę.
-Czeka nas sporo pracy... - skwitował to Vegeta, wracając do zwykłej formy.

"Już niedaleko" - myślał Radeon, lecąc przed siebie. Potem wzleciał do góry widząc podstawę ogromnej wieży i w mgnieniu oka wleciał na jej szczyt, wskakując do środka. Niezbyt kulturalnie przywitał go Yajirobe:
-Czego tam?
-Czy tutaj mieszka Karrin? - zapytał Radeon.
-To do ciebie! - wrzasnął za siebie w odpowiedzi. Po chwili wyszedł biały kot.
-Witam. - odezwał się - Musisz być silny, skoro wdrapałeś się na sam szczyt wieży. Czego tu poszukujesz?
-Świętej wody. - odpowiedział chłopak
-Dobrze, ale musisz mi najpierw ją zabrać. - kocur wyjął zza pleców bukłak z wodą, lecz Radeon w mgnieniu oka pojawił się za nim i wziął go sobie, mówiąc:
-Nie, nie, nie. Nie chodzi mi o kranówkę, którą dajesz każdemu, kto wdrapie się na wieżę. Mówię o Świętej Wodzie, którą na Ziemi piło 15 osób, a przeżył tylko Son Goku.
-Z twoich słów widzę, że zdajesz sobie sprawę z ryzyka. Nadal chcesz je podjąć? - zapytał Karin.
-Tak, to ważne.
-Dobrze więc. Wejście do testu znajduje się w trzecim dzbanie od lewej.
-Dziękuję. - po tych słowach Radeon wskoczył do naczynia i znalazł się w ciemnym pomieszczeniu.

Trunks i Goten wyszli z kapsuł regeneracyjnych. Goten złapał się za plecy mówiąc:
-Ała. Jeszcze mnie boli.
-To tylko wspomnienie. - odparł Trunks. - Ale ojciec wymiata, co?
-Daj spokój. Od początku wiedziałem, że nie będziemy mieli łatwo, ale coś takiego...
-Nie przypominaj mi. Ciekawe, czy reszta też ma taki wycisk.
-Raczej nie. Z tego co wiem, tata zaczął trening wcześniej niż my, więc na pewno też już skończyli. Reszta zajmuje się tymi dwoma nowymi, Sergem i Magilem. Z wyjątkiem Tiena, on trenuje indywidualnie z tą małą.
-Heh, pewnie ich oszczędzają.
-Jeszcze trenują. Ich sala też jest w Capsule, więc możemy popatrzeć.

Radeon zbliżył się do flakonika z wodą. Teścik był prościutki. Znacznie łatwiejszy od egzaminu na Z Warriora, a przecież teraz był wielokrotnie silniejszy. Nalał sobie do szklanki, przeniósł ją do ust i wychłeptał. Dziwne, nie poczuł różnicy. Może to nie była ta? Nagle jednak poczuł jakby piorun walnął mu w łeb. Pod wpływem bólu złapał się za głowę i padł na kolana.
-AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! - ryknął. Czuł się, jakby miliony igieł przelatywały mu przez mózg co sekundę. Napinał co chwila mięśnie, lecz w niczym to nie pomogło.
-AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! - by ulżyć sobie Radeon transformował w SSJ. Niestety i to mu nie ulżyło. Zmienił się tylko rodzaj bólu. Teraz czuł, jakby w jego głowie ktoś uderzał płonącym młotem w równie gorące kowadło. Z tego wszystkiego iskry wychodziły na wierzch. Z każdą chwilą pojawiały się dookoła niego coraz częściej. Aura rosła, rosła i rosła, tak jak i częstotliwość wyładowań.
-AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! - włosy chłopaka zesztywniały, jeszcze bardziej urosły i się podniosły. Poza jednym, który opadł. Gdyby ktokolwiek z Saiyan oglądał te scenę, niemiałby już wątpliwości co się stało.
Radeon osiągnął SSJ2. Ból momentalnie się skończył.

-Co tam widzisz, Goten? - zapytał mały Trunks.
-Nic specjalnego. Medytacja, ćwiczenie ki.
-Nudy. Chodźmy do mojego pokoju. To znaczy, do pokoju innego mnie.
-Dobra.

-Co się stało? - zapytali naraz Karin i Yaji, usłyszeli bowiem krzyki i wbiegli za Radeonem do dzbana.
-Nic takiego. - odparł chłopak, promieniejąc wyczuwalną aurą spokoju - Trochę pobolało, ale warto było.
-Przeżyłeś wypicie Świętej Wody. - odezwał się biały kocur - Czy satysfakcjonuje cię zdobyta moc?
-I tak - w tym momencie pół-Saiyan zszedł do zwykłej formy - i nie. Wiem, że jestem o wiele silniejszy niż dotychczas i bardzo mnie to cieszy, ale nie mam się co porównywać do Gohana, a co dopiero Goku. Ale nie będę wam o tym prawił. Mógłbym jeszcze dostać większy worek Senzu? Przyda się tam, gdzie się wybieram.
-Jasne. - Karin rzucił mu pięciokilogramowy wór z fasolkami.
-Dzięki za wszystko. Na razie. - To mówiąc wyleciał najpierw z dzbana, a potem z wieży i skierował się do pałacu Dendego.
Lądując szukał wzrokiem kogoś zielonego. W końcu znalazł.
-Ty jesteś Dende? - zapytał.
-Tak, to ja. O co chodzi? - odparł nameczanin
-Mógłbyś dla mnie otworzyć Pokój Ducha i Czasu na jakieś 18 godzin?
-COOOO????? Ty wiesz, o co prosisz? Bardzo niewiele osób ukończyło ten trening!
-Do dzisiaj jedna osoba przeżyła wypicie Świętej Wody, dziś mamy już drugą - mnie.
-A tak. Jesteś jednym z nowych Z Warriorów, więc może i udałoby ci się odbyć ten trening w normalnych warunkach. Ale sala nie zachowuje się normalnie. Jakiś czas temu Gohan i Goten stamtąd zniknęli i nie wrócili, a byli tam już kiedyś wcześniej!
-Daj spokój, nic mi nie będzie. Jak mam bronić Ziemi z takim poziomem mocy?
-No dobra. Ale wchodzisz na własną odpowiedzialność.
-Jasne.
Radeon podszedł do drzwi do sali, a Dende jeszcze zapytał:
-Na pewno chcesz tam wejść?
-Tak, otwieraj.
-Powodzenia. - rzucił jeszcze Nameczanin, otwierając drzwi. Chłopak przekroczył próg i znalazł się w całkowitej bieli.
"Fajnie się zapowiada..." - pomyślał

Dende wyrzucał sobie, że pozwolił tamtemu chłopakowi wejść do sali. Minęły już trzy godziny od zapowiedzianego wyjścia, a pół-Saiyana jak nie ma, tak nie ma. "Trudno" - myślał - "wchodzę za nim".
Lecz wtedy drzwi się otworzyły i stanął w nich Radeon, zewnętrznie wcale nie zmieniony od wejścia do sali.
-Co ty sobie myślisz? Miałeś wyjść po 18 godzinach!
-No tak, ale dla pewności wolałem zostać jeszcze miesiąc. Która jest godzina?
-Czwarta nad ranem.
-Świetnie. - chłopak przyłożył dwa palce do czoła i zniknął.

Mały Gohan spał jeszcze w najlepsze, gdy nad nim pojawiła się postać z połowicznie napełnioną butelką.
"Ta Święta Woda jest świetna! Dzięki niej w dziesięć miesięcy tak się rozwinąłem. Ale dlaczego tylko ja mam korzystać... szczególnie, że Gohan na pewno przeżyje, w końcu jest synem Goku. Heh, pozwolili mi nalać wody do butelki."
Tak myśląc wziął przybysza z przeszłości za głowę, wlał w niego pół butelki wody i zniknął.
Małego tymczasem zaczęły dręczyć koszmary.

Serge nie mógł zasnąć. Obudził się dwie godziny temu i po prostu nie mógł. Nagle pojawiła się przed nim znajoma postać...
-Radeon? Gdzie byłeś? - zapytał.
-Opowiem ci rano, po treningu. Teraz trochę się prześpię... uaaa...

Tak jak wczoraj mały Gohan z Radeonem wbiegli do sali treningowej. Goku już tam na nich czekał.
-Gotowi? Dzisiaj poznacie Giga Kaioken. - w tym momencie Goku otoczył się czerwoną aurą - Nie będę wam tłumaczył, nauczymy się tego jutro, dzisiaj tylko demonstruję. Gotowi do drugiej części, czyli walki? - Goku w tym momencie przyjął P-SSJ.
Jak bardzo się zdziwił, gdy Radeon stanął przed nim i zrobił to samo.
-Wow! Szybko się uczysz! Poczekamy tylko, aż Gohan się przygotu... ARRGGGGHHHHH!!!
-Co się stało? - zapytał zdziwiony Gohan.
-Nie czujesz tego? - odpowiedział Radeon pytaniem na pytanie - Jakaś potężna energia!
-Tak... dobiega z okolic Świętej Wieży! Szybko, złapcie się mnie, przeteleportuję was tam!
Chłopcy posłusznie wykonali polecenie i zniknęli, wraz ze swym tymczasowym trenerem.

Trójka Saiyan pojawiła się koło wieży.
-Jesteście. Miałem nadzieję, że jak uwolnię swoją energię, to was ściągnę. - odezwała się tajemnicza postać. Osobnik nosił czarny strój z koszulą z długimi rękawami i kołnierzem do nosa, miał długie, wychodzące nieco za tylną część szyi włosy, czarnobiałe oczy, duże mięśnie, skórę jak u bladego człowieka i skupioną twarz. Patrzył na Wojowników Z z pewnym zaciekawieniem.
-Nie podoba mi się to spojrzenie... - odezwał się Gohan.

Koniec odcinka dwudziestego ósmego

Kim jest tajemniczy wojownik spod Świętej Wieży? Jakie ma zamiary? To i więcej w kolejnych odcinkach Very Happy.

Poziomy mocy:

Radeon(po modyfikacji genetycznej):900,000
Radeon(po wyrwaniu ogona):3,000,000
Radeon(po wyrwaniu ogona) SSJ: 9,000,000
Radeon(po uzdrowieniu w kabinie): 3,300,000
Radeon(po wypiciu Świętej Wody): 4,000,000
Radeon(po wypiciu Świętej Wody) SSJ2: 18,000,000
Radeon(po wyjściu z Pokoju Ducha i Czasu):8,000,000
Radeon(po wyjściu z Pokoju Ducha i Czasu) P-SSJ: 32,000,000

Serge(po modyfikacjach genetycznych):7,500,000
Magil(po modyfikacjach genetycznych):7,750,000
Piccolo(po modyfikacjach genetycznych):33,000,000

Goku:11,000,000
Goku P-SSJ:44,000,000
Vegeta:10,500,000
Vegeta SSJ3:63,000,000

Gohan SSJ4: 144,000,000
Broller Buu: 140,000,000
Broller Buu(zmęczony): 125,000,000

Chibi Gohan: 7,300,000
Chibi Gohan SSJ2: 33,000,000
Chibi Gohan (po wypiciu Świętej Wody): 8,000,000
Chibi Goten: 2,900,000
Chibi Goten SSJ: 8,700,000
Chibi Trunks: 2,950,000
Chibi Trunks SSJ: 8,850,000


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Ronalwychno
Genin



Dołączył: 04 Kwi 2007
Posty: 114
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: my-ce


PostWysłany: Sob 21:25, 14 Kwi 2007    Temat postu:

chłopie jesteś cool tak sie rozpiedziłeś z tymi opowiadaniami że aż komp mi sie psuje <żart> więc opowiadanie gites super ekstra wypas wyczes i w ogóle no i takie długie

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
kubos
Kage



Dołączył: 29 Mar 2007
Posty: 134
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5


PostWysłany: Pią 20:37, 04 Maj 2007    Temat postu:

Super odcinek a tak apropo to kiedy bedzie nastepna częśc ??

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Radeon
Uczeń akademi



Dołączył: 31 Mar 2007
Posty: 46
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wyszków


PostWysłany: Sob 20:08, 14 Lip 2007    Temat postu:

I wreszcie jest!

Odcinek 29 - Ognisty Trójkąt

-Sprawdzę, jak bardzo silni jesteście. - powiedział tajemniczy wojownik i przybrał pozycję, jakby chciał przyjąć SSJ. Jednak stało się coś innego. Jego oczy i brwi zmieniły kolor na jasnoniebieski, mięśnie się powiększyły, włosy stały się złote, skróciły i stanęły do góry. Potężna złota aura zmiotła kilka drzewek w okolicy.
-Chyba nie mamy wyjścia - musimy walczyć. - odezwał się Goku przyjmując SSJ3, w tym samym momencie Gohan wszedł na SSJ2.
-Wypływa z was duża energia. - zauważył przybysz - Pomijając tego bez aury, ale to jest, mam nadzieję, oznaka kontroli ki, a nie słabości. Dobrze, pokażcie, na co was stać! - tajemniczy wojownik śmignął koło Radeona i kopnął Gohana w żebra, chwilowo pozbawiając go oddechu. Następnie oboma rękami zaatakował Goku, ten jednak złapał je w swoje i zaczęli się siłować. Na nieszczęście dla przybysza nie wiadomo skąd, Radeon kopnął go w plecy, co pozwoliło Goku wsadzić kolano w jego brzuch. Tajemniczy wojownik wypluł trochę śliny, ale szybko skontrował kopniakiem z salta, strzelając przy okazji ki blastem w szykującego się do ataku Gohana. Dodatkowo uskoczył przed szerokim kopnięciem Radeona, ale szybko tego pożałował, bo wbił się czołem na piąchę Goku. Nie zważając na ból wsadził mu swoją w brzuch, za co został niekontrolowanie opluty. Nie obronił się jednak przed podbródkowym Gohana, który wybił go do góry, potem jeszcze został uderzony łokciem w kark przez Radeona. Nieznany wojownik niekontrolowanym lotem zmierzał prosto na wyciągniętą nogę Goku. Co bardzo tego ostatniego zaskoczyło, po prostu przez nią przeniknął.
Saiyan miał doświadczenie i wiedział co może się za chwilę stać, dlatego odwrócił się i kopnął na oślep. Jego przewidywania sprawdziły się - cios był celny. Wkrótce potem Radeon i Gohan złapali przeciwnika za ręce, znacznie ograniczając możliwości ataku.
-Ka... me... - zaczął Goku, jednak krzyk tajemniczego wojownika był głośniejszy, a także szybszy:
-PWR Gate! - jego ciało otoczyła zielona aura, a impuls ki odepchnął obu półsaiyan. Sam wykonawca techniki za to strzelił ki blastem w Goku, wylądował i wyłączył aurę.
Cała trójka także wylądowała, przybierając bojową postawę, lecz ku ich zdumieniu, przybysz przeszedł do poprzedniej postaci, mówiąc:
-Wystarczy. Już udowodniliście swoją wartość.
-Hę? Udowodniliśmy naszą wartość? - nie rozumiał Goku.
-Nie jestem waszym wrogiem, możecie wrócić do zwykłych postaci. - po chwili wahania ziemscy wojownicy wrócili do normalnych form, a tamten kontynuował dalej - Nazywam się Genki Dam i pochodzę z planety Ognisty Trójkąt, położonej w środku Słońca.
-Co?????? Jak planeta może być w środku Słońca? - wywrzeszczał Gohan.
-Nie jest to prawdziwa planeta. Wiele milonów lat temu nasz lud, nie mając gdzie zamieszkać, wleciał niewrażliwym na temperaturę statkiem do środka Słońca i umieścił tam otoczony powłoką antytermiczną glob. Co było korzystne też dla samej gwiazdy, bo planetka dostarczała mu energii - gdyby nie ona, zgasłaby kilkaset lat temu, a tak dobrze się trzyma. W każdym razie, takim samym statkiem wleciała tam parę dni temu dziewięcioosobowa grupa potężnych, zagrażających nam wrogów. Pochodzą z planety Zapemuh, której przedstawiciele chcą podbić cały wszechświat.
-Dlaczego wcześniej ich nie spotkaliśmy? - zapytał Goku.
-Bo, według naszych informacji, ta planeta znajduje się w megagalaktyce północnej, która została odtworzona stosunkowo niedawno. W każdym razie uwolnili najbardziej potwornego przeciwnika, z jakim przyszło się nam zmierzyć - Vasabego. Co gorsza, pomogli mu osiągnąć kolejną formę rozwoju i, przyjmując go na przywódcę, zaczęli pustoszyć całą planetę.
-Rozumiem. - wpadł mu w słowo Radeon - Przyleciałeś na Ziemię szukać pomocy, prawda?
-Tak, to prawda.
-Nie musisz nic więcej mówić. - odparł Goku - Pomożemy ci. Tylko zbiorę resztę.
-Ale nie możemy zostawić Ziemi bez obrony! - wrzasnął Gohan.
-Ziemi będą bronić Buu, Tien, Chaozu i Pan. Reszta wyrusza na Ognisty Trójkąt. - odpowiedział Goku - Buu jest w obecnej chwili najmocniejszy, a gdyby miał problemy, to Dende zawiadomi nas o tym telepatycznie.
-Podjęliście słuszną decyzję. - powiedział Genki - Na naszej planecie panuje 1000 razy większa grawitacja od ziemskiej. Będziecie mogli się rozwinąć i wasze zagrożenie nie sprawi wam potem problemu.
-Tym lepiej. Obskoczę wszystkich teleportacją i wyjaśnię całą sytuację. Na pewno też pomogą. - po tych słowach przystawił dwa palce do czoła i zniknął.

-Już jestem! - wrzasnął Goku pojawiając się wraz z Vegetą, Piccolem, Uubu, Sergem, Magilem, małymi Trunksem i Gotenem.
-Bardzo się cieszę. - odparł Genki Dam
-Vegeta, po co ci pilot do telewizora? - zapytał Gohan.
-To nie jest pilot. To urządzenie zrobione przez Bulmę może stworzyć kopię dowolnego wroga, jakiego widział przeskanowany nim osobnik. Dzięki temu osiągnąłem SSJ3. - odpowiedział
-Wspaniale. - Genki Dam w tym momencie rzucił kapsułkę, z której wydostał się zaawansowany technicznie statek kosmiczny. - Nie znam tej waszej teleportacji, więc polecimy tym.
Wszyscy przybyli Z Warriors wkoczyli do okrągłego, ciemnozłotego pojazdu. Ognisty trójkątjanin tymczasem wstukał kombinację klawiszy i statek wyleciał z atmosfery ziemskiej, zostawiając tumany kurzu.
-Kiedy dolecimy? - zapytał Uubu, kiedy nagle statek się zatrzymał obok Słońca.
-Już prawie jesteśmy. - odparł Genki Dam - Teraz jednak będziemy musieli zwolnić. Tryb ostrożny! - wrzasnął, wstukując kombinację klawiszy. Pojazd pokrył się srebrną powłoką i powoli (w porównaniu do poprzedniej prędkości) wleciał w Słońce. Po jakichś dwóch minutach Z Warriors zobaczyli sporą planetkę o metalicznym gruncie i wlecieli na nią, lądując.
-Jak wy tu możecie żyć? - spytał Serge - Nie widzę, żeby mogłaby tu być woda, albo jedzenie.
-Nie potrzebujemy jedzenia do życia, a napoje umiemy sami wytwarzać. Aha, i jest tutaj woda. Smocza woda. - odparł Genki
-Smocza woda? - zapytał Radeon
-Tak, ale można się jej napić tylko raz w życiu. Bardzo zwiększa możliwości wojownika i nadaje specjalną technikę - Dragon Fist. Płynie w starożytnym źródle, które przenieśliśmy z pierwotnego Ognistego Trójkąta. - odpowiedział
"Czyżby to była ta święta woda, która jest w wieży Karina?" - pomyślał Radeon
-Czy my jej nie mamy na wieży Karina? - zapytał nie wiadomo kogo Goku, odgadując myśli Radeona - Sam znam Dragon Fista.
-Możliwe. Dla Ognistych Trójkątjan jest ona nieszkodliwa, ale dla innych ludów może nie być. - odparł Genki Dam.
"Dlatego tak bolało, kiedy ją piłem" - pomyślał Radeon.
-Już jesteśmy. - zawiadomił Z Warriorsów, kiedy wylądowali. - Możecie wyjść ze statku.
Wszyscy wyszli. Co słabsi (głównie mali Goten i Trunks) lekko zgięli kolana, ale szybko wrócili do prostej postawy.
-Za mną. - powiedział Genki Dam - Chodźmy do naszej sali treningowej. Aha, i lepiej przytłumcie swoją ki.
-Dlaczego? - zapytał Piccolo.
-Bo tamci mogą was wyczuć. Nie jesteście przygotowani na spotkanie z nimi wszystkimi naraz, uwierzcie mi. Nigdy nie spotkaliście kogoś takiego w takiej ilości.
Wojownicy w milczeniu ruszyli. Przy okazji rozejrzeli się wokół. Kopuła otaczająca planetę była jednolicie czarna, zapewnie ochraniając przed nadmiarem światła, mimo to dookoła było niewiele ciemniej niż na Ziemi. Wszędzie dało się zauważyć popisy nowoczesnej technologii - fikuśne domy, sklepy, siłownie i wiele, wiele innych budynków z nieznanych materiałów i w dziwnych kształtach.
-To tutaj. Mój dom, a zarazem sala treningowa, jest pod nami. - powiedział Genki Dam.
Wszyscy wylądowali koło kopulastego, czerwonego budnku, do złudzenia przypominającego Capsule Corp, poza wspomnianym kolorem. Jego właściciel otworzył drzwi, dając trochę swojej ki do skanu. Z Warriors po kolei weszli. Okazało się, że nie tylko z zewnątrz przypomina Capsule. Także rozmiary, a nawet wystrój przypominały najsłynniejszą korporację na Ziemi. Droga do sali treningowej również była identyczna. Po przemierzeniu jej Genki Dam, otwierając drzwi, odezwał się:
-Tylko uważajcie. Pewnie jest tam Buku.
-Buku? - zainteresował się Radeon.
-Przyjaciel, z którym 3 lata temu pokonałem Vasabego. Niestety, podczas walki nieodwracalnie utracił kawałek mózgu i lekko ześwirował... lepiej, żeby nie potraktował was jak wrogów. - odparł, otwierając drzwi.
Młodsi z Z Warriors wzdrygnęli się, reszta pomyślała coś w stylu "fajnie się zapowiada" i wszyscy wszedli.
Jednak na to, co tam zobaczyli, nie byli przygotowani. Po całej sali biegał napakowany, wysoki, czerwonowłosy mężczyzna i rozwalał roboty. W bardzo "brudny" sposób - sprawiał wrażenie, jakby koncentrował się na tym, aby wydobyć z nich jak najwięcej oleju. Dlatego też był bardzo poplamiony i nie dało się właściwie określić koloru jego ubrania. W każdym razie, nosił się podobnie do Genkiego, z tym, że jego butami były glany. Tworzyło to ciekawy kontrast, choć cała ta postać to z wyglądu kontrast.
-Kogo ty mi tu znowu przyprowadziłeś? - zapytał dość grubym i nieco opryskliwym głosem. - Nowe roboty? Dziwnie wyglądają. - stwierdził
-Poznajcie Buku. - zwrócił się Genki do Z Warriors, po czym odezwał się do tamtego - To są słynni wojownicy z Ziemi, pomogą nam w walce z grupą Vasabego.
-To dobrze. Im szybciej zmasakruję Bleesa i Krwlnga, tym lepiej. - odparł
-Kogo? - zainteresował się Goku.
-To, zaraz po Vasabym, główni dowódcy w ich grupie. Obaj są bardzo groźni. - odpowiedział Genki.
-Fajnie się gada, ale może byśmy zaczęli w końcu? - powiedział Vegeta.
-Już już. Daj mi to swoje urządzonko.
Na to książę Saiyan rzucił mu rzekomy "pilot", wyjaśniając podstawy obsługi. Genki Dam przeskanował się i wydał komendę:
-Komputer, daj mi tu Vasabego, Bleesa, Krwlnga i Zaishiego. Zablokuj im drugą transformację i aktywuj ich, gdy powiem "start".
Po tych słowach pojawiło się czterech kosmitów. Pierwszy z lewej był mocno napakowany, z ciemnoniebieską skórą, jednolicie zielonymi gałkami ocznymi i uszami, pociągłą twarzą i włosami w stylu Trunksa, tylko pomarańczowymi. Drugi - chudy i cały czarny, poza tym wyróżniał się tylko tym, że zamiast rąk miał obrotowe piły, brakowało mu za to nosa, uszu, oczu oraz włosów. Trzeci z kolei podobny był do drugiego, tyle, że... cały różowy. Ostatni wyglądał trochę jak blond-włosy człowiek, ale na czole miał cztery czerwone kropki, do tego posiadał nadnaturalnie długie ręce.
-Poznajcie się. Gwarantuję, że ich nie polubicie. Od lewej - Vasaby, Blees, Krwlng oraz Zaishi. - wyjaśnił Genki.
-Nie dziwię się Buku co do Bleesa i Krwlnga... takich cudaków to ja w życiu nie widziałem. - powiedział Radeon.
-Jeszcze coś musicie zrobić, zanim zaczniemy? - zapytał Genki Dam, nie zważając na Radeona.
W tym momencie Trunks i Goten stanęli kilka kroków od siebie i odtańczyli taniec fuzyjny, dając Gotenksa.
-Fuzja? Coraz bardziej mnie zaskakujecie, Ziemianie. No dobrze. Trening będzie polegał na pojedynczych walkach z nimi. Ja i Goku na Vasabego, Buku z Vegetą na Bleesa, fuzjowiec, Nameczanin, i Uubu przeciwko Krwlngowi, a reszta walczy z Zaishim. Gotowi?
-Tak! - chórem odpowiedzieli wszyscy.
-START! - wrzasnął Genki. Kopie tymczasem stanęły w rozkroku i zaczęły koncentrację. Każdego otoczyła aura. Zaishiemu powiększyły się mięśnie i zniknęły uszy. Krwlngowi i Bleesowi po prostu wyrosły te wszystkie szczegóły, których wcześniej nie mieli - w swoich kolorach. Jeśli chodzi o Vasabego, to przepakował się jeszcze bardziej, pojawiły mu się czarne, wąskie źrenice, a włosy zmieniły kolor na jasnoczerwony. Za chwilę także Z Warriors się poprzemieniali - Goku, Vegeta i Gotenks w SSJ3, Gohan w SSJ2, Radeon w P-SSJ, a Uubu włączył 10xGiga Kaioken; również Genki oraz Buku transformowali w SOG (Super OGnistytrójkątjanin). Wszyscy ruszyli do ataku, spychając wrogów do każdej z czterech części gigantycznej sali. Walka już miała się rozpocząć.


Zaishi szybko podniósł się i ruszył do ataku. Jego wybór padł na Gohana, sam zainteresowany zresztą to zauważył. Jednak, w miejsce spodziewanego ki blasta pojawiło się coś innego - wyciągnięta na kilka metrów piącha w brzuch. Pod wpływem tego syn Goku skulił się, jednocześnie plując krwią. Drugą rękę Zapemuh-jin wyciągnął w stronę Radeona, ten uchylił się unikając ataku i skontrował ki blastem, który jednak spotkawszy się z kopem przeciwnika powrócił do właściciela. Ledwo tego uniknął, ale nie miał zamiaru zaprzestać walki. Wykonał serię bardzo szybkich gestów i, ustawiając ręce, aby stykały się kciukami i palcami wskazującymi, wrzasnął:
-BURNING ATTACK! - okrągła, promieniejąca żółta kula poleciała w stronę wroga, ten jednak z łatwością jej uniknął. Krótko jednak się z tego cieszył, gdyż przez to nie zauważył Gohana, który jak spod ziemi zadał mu silny podbródkowy, wypychając go jakieś dwa metry do góry. Wkrótce dostał odpowiedź w postaci ki blasta, chwilowo tracąc zapał do walki. Zaishi wybrał sobie kolejny cel - Radeona. Chłopak owszem, zauważył to, ale nie zdążył uniknąć ani zablokować przedłużonej piąchy i przyjął ją czołem, rozcinając je sobie, a z odrzutu wpadając plecami w jakąś ścianę. Na szczęście do akcji wrócił Gohan, ściągając uwagę na siebie ki blastem. W odpowiedzi Zaishi zaczął niezbyt celną serię wydłużonych piąch.


Piła Bleesa o mały włos nie trafiła Vegety. Książę Saiyan krótko cieszył się tym unikiem, gdyż przez to nadział się na wrogie kolano. Z pomocą przyszedł Buku, który złapał czarnucha za włosy i tak mocno jak umiał kopnął go z półobrotu w nos. Chwilę potem wyrzucił go do przodu, mocno przyspieszył i potężnie uderzył w brzuch. Gdy wroga paszcza rozdziawiła się z bólu, skupił w drugiej ręce pocisk z zamiarem wrzucenia go do niej. Niestety nie mógł, gdyż ocknąwszy się z krótkiego zamroczenia Blees wpakował mu piłę w brzuch i zaczął nią szybko obracać, próbując mu go rozciąć. I pewnie by mu się to udało, gdyby nie powracający do walki Vegeta, który na swoje efektywne wejście przygotował Big Bang Attack na plecach przeciwnika. Oczywiście atak nie tylko wybuchnął, sprawiając ból przeciwnikowi, ale także zmusił go do przerwania tego, czym był zajęty i skoncentrowania się na nim.


Krwlng zaatakował identycznie jak Blees na początku - piłą. Tak samo jak jego czarna wersja nie trafił w nikogo i tak samo nadział jednego z Z Warriors na swoje kolano. Konkretniej Piccola. Na tym jednak podobieństwo walk się kończyło, bo dostał pośpiesznie zrobioną Kamehamehą Uubu w plecy, po czym syknął z bólu - fala nieźle go poparzyła i przebiła się przez skórę na plecach. Nie mógł się nad tym długo rozwodzić, gdyż następny do akcji wkroczył Gotenks, kopniakiem z półobrotu w policzek zdejmując go z nameczańskiego brzucha. Przy okazji ten cios wbił go w podłogę - niezbyt głęboko, ale zawsze. Mimo to Krwlng dosyć sprawnie się podniósł, zauważając poprzedniego przeciwnika w bezmyślnej szarży na niego. Był trochę bielszy niż wcześniej, ale dla niego to nie miało znaczenia.
Mylił się. Znaczenie było ogromne, ale on nieświadomy tego przeciął napastnika w okolicach krtani, popełniając błąd, który ostatecznie przesądził wynik walki.


Goku na pełnej prędkości leciał do leżącego Vasabego z zamiarem wbicia go pięścią w podłogę. Gdy był już wystarczająco blisko, walnął. Niestety, wróg rozpłynął się, a Saiyan walnął tylko w podłogę. Jak widać, Zanzoken znano w różnych zakątkach kosmosu. Na szczęście nasz bohater domyślił się sposobu, w jaki chciałby zaatakować go przeciwnik i na oślep kopnął z półobortu za siebie. Trafił co prawda, ale w nadstawione do bloku wrogie przedramię. Nie przejął się tym i, wciąż trzymając prawą nogę na bloku Vasabego, obrotowo ściął go lewą, wytrącając z równowagi. Lecz jeśli liczył na to, że on bezstresowo spadnie na podłogę, to bardzo się pomylił. Owszem, wyraz twarzy kopii nawet się nie zmienił, jednak opadając wystawił jedną rękę wewnętrzną częścią dłoni do góry, gdzie był Goku i strzelił go ki blastem, następnie wybił się w tamtym kierunku impulsem ki i silnie wykopał go do góry - tak mocno, że Saiyanin wbił się w sufit. Chwilę potem obrócił się i walnął próbującego zaatakować go od tyłu Genkiego w brzuch tak mocno, że zgiął się jak scyzoryk opluwając go śliną.


"Ten koleś jest szybki" - myślał Radeon - "Nie udało mi się w żaden sposób zareagować, kiedy mnie zaatakował. Mimo to, Gohan unika jego ciosów. Chyba nie mam wyboru - muszę przejść na wyższy poziom." Po chwili stanął w rozkroku, skupiając energię. Włosy podniosły mu się jeszcze bardziej, zesztywniały, mięśnie powiększyły, a otoczka rozrosła się do małych romiarów (powiedzmy dwa razy większych niż użytkownik) aury. Dodatkowo pojawiły się częste wyładowania elektryczne. Tak przygotowany ruszył do walki. W samą porę, gdyż Gohan ździebko się zmęczył unikami i bardzo przydałaby mu się chwila wytchnienia. Radeon przyspieszył i w momencie, gdy Zaishi już miał przypuścić kolejny atak walnął go w policzek. Przy tym ciosie bardziej skupił się na wypchnięciu niż sile ciosu, dlatego nie zabolało go za bardzo, a jedynie posłało na ścianę.
Zgodnie z planem.
Uczeń Piccola ułożył ręce nad głową jedna na drugiej i wrzasnął:
-Masenko! - szybka, żółta fala ki w ułamku sekundy przebyła te dwadzieścia metrów dzielące obydwu przeciwników i eksplodowała na Zaishim.
-Wszystko w porządku? - zapytał Gohana.
-Tak, mogę już walczyć.
-To świetnie, bo on też. - wskazał na Zaishiego, który na dużej prędkości wleciał w ich stronę. Widząc to jego kompan zrobił powtórkę z innym aktorem - czyli także wykorzystał Masenko z podobnym efektem. Nie zanosiło się jednak na koniec walki, gdyż Zaishi pokazał, że choć jego główna metoda ataku na odległość to rozciągliwe ręce, to umie władać ki. Skupił na ręce małą kulkę ki i wrzasnął:
-Piiislayer! - pocisk z dużą prędkością poleciał w stronę pół-Saiyanów. Gohan nie przestraszył się jego mocy, bo zbyt wiele nie wyczuł i postanowił go odbić. Na swoje nieszczęście, trafił idealnie.
Tak, jak chciał Zaishi. Kulka wybuchła, rozpadając się na dziesiątki chudych i ostrych strumieni ki, które porozcinały skórę Gohana w wielu miejscach, wywołując ogromny ból. Czasem obrażenia były poważniejsze - ścięgna czy nawet mięśnie boleśnie zarysowały się atakiem. Widząc cierpienie Gohana sługus Vasabego postanowił go dobić i po chwili koncentrcji znów wrzasnął:
-Piiislayer! - śmiertelnie niebezpieczna kuleczka znów poleciała w stronę Gohana. Nie miał szans tego przetrwać.
-Ascended Barrier! - Serge wskoczył przed Gohana i przypominając o swojej obecności utworzył potężną barierę, rozbijając na niej atak i ratując go przed śmiercią. Swoje trzy grosze wtrącił także Magil, który w chwili poirytowanego rozkojarzenia wroga posłał go psychiczną wiązką na ścianę.


Buku jednak wcale nie chciał odpoczynku. Nie zważając na lekko krwawiącą skórę na brzuchu i rozcięte ubranie przyładował Bleesowi z całej siły w plecy. Odrzut wysłał go wprost na Vegetę, który z półobrotu kopnął czarnego w twarz, posyłając na podłogę. Ognisty trójkątjanin tymczasem ustawił rękę, jakby trzymał w niej jakiś chudy kijek, skupił się i wrzasnął:
-Energy Spear! - w jego dłoni pojawił się słup ki, szybko kształtując się we włócznię. Gdy formowanie się skończyło, właściciel broni machnął w dół z zamiarem przebica leżącego wroga. Niestety ten podniósł się unikiem, dokładniej saltem do tyłu i ponownie zaatakował piłą. Nie dosięgnął, ponieważ Buku zasłonił się włócznią. Wkrótce sam użytkownik zauważył, że kiepska z niej zasłona - piła po paru sekundach się przebiła. Niedługo przebiłaby się również przez niego, ale do akcji powrócił Vegeta, daleko wykopując przeciwnika i rozpoczynając ostrzał z Reznoku Energy Dan. Jako mistrz tej techniki trafiał bezbłędnie, a Blees, jako, że nie miał czym wystrzeliwać ki, nie potrafił w żaden sposób wystrzeliwać. Pozostało mu tylko odnosić rany i czekać, aż Vegeta się zmęczy.


Przecięty przez Kwrlnga duch kamikadze eksplodował z dużą siłą - w jej efekcie rozmiar prawej piły zmniejszył się o ponad połowę. Można było się domyślić, że już jej nie wykorzysta. Nie miał jednak czasu na opłakiwanie, ponieważ Uuubu potężnym kopniakiem złamał mu nos. Odrzut posłał różowego w najgorsze dla niego miejsce - okiem na pazury Piccola z mocno skoncentrowaną ki.
-MAKKANKOSAPPO!! - wrzasnął Nameczanin. Potężny świder w kilka chwil przewiercił się przez gałkę oczną Kwrlnga i wyleciał po drugiej stronie. Zapewne wrzask jednego z głównych dowódców grupy Vasabego usłyszanoby w promieniu 200km, gdyby kopie stworzone przez pilot Bulmy miały zaprogramowane odgłosy przybólowe. Tak czy inaczej, bolało. I to bardzo.


Wiszącego brzuchem na pięści Genkiego Vasaby walnął jeszcze w policzek, wybijając przy okazji ze dwa zęby. Szykował się na dłuugie maltretowanie, jednak nagle coś mu przeszkodziło. Konkretniej, potężny kopniak w skorń.
Takim oto wejściem Goku, otoczony dużą, ciemnopomarańczową aurą z piorunami wywalił delikwenta mocno w bok. Dodatkowo prześcignął własny odrzut i z drugiej strony zadał Vasabemu potężny podbródkowy. Następnie skupił się, przeniósł ręce w okolice bioder i zaczął najpopularniejszą sentencję:
-Kaaaa.... - jego przeciwnik odbił się plecami od sufitu, podczas gdy we własnych rękach pojawiła się błękitna kulka - Meeee.... - kulka wzrosła, a Vasaby ocknąwszy się pofrunął w stronę Saiyana - Haaaa.... - Genki kopem w czoło przeszkodził wrogowi próbę interwencji i posłał go w przeciwnym kierunku - Meeeee..... - przeciwnik odepchnął Ognistego Trójkątjanina małym pociskiem, a własny wysłał w stronę Goku - HAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!! - potężna fala zmiotła pocisk Vasabego, następnie pędząc w kierunku jego samego. Pudło czy unik były niemożliwe, tak więc za chwilę Kamehameha zawarła kontak z wrogiem i po prostu zmiotła go wszystkim z oczu. Łącznie z sufitem sali. Co wrażliwsi w ogóle nie mogli się na nią spojrzeć, jej jasności może nie można porównywać z Taiokenem, ale gdyby była techniką oślepiającą z tym efektem, plasowałaby się zaraz za nim. Po około minucie Goku przerwał atak i wyłączył aurę. Trzykrotny Giga Kaioken w połączeniu z SSJ3 to było dla niego coś nowego i przydałaby mu się chwila wytchnienia. Zmęczony zszedł do zwykłej postaci.


-Jak się czujesz? Możesz walczyć? - zapytał Gohana Serge tuż po zdjęciu bariery.
-W sumie mogę, tylko nie wiem... - w tym momencie urwał, bo musiał zrobić unik przed kawałkiem sufitu, którego fala nie zniszczyła, a tylko oderwała - jak długo. - dokończył - Jak widać tata robi niezłą zadymę. - dodał jeszcze
-Niom, tylko to nie zmienia, że kiepsko sobie radzimy. Masz jakiś pomysł? - zapytał Radeon.
-Nie, a ty? - odparł.
-Jeden, ale potrzebuję trochę czasu i waszej pomocy. Serge! Ile czasu będziesz mógł utrzymać osłonę? - zapytał.
-Pod naporem takich ataków, jakieś 2 minuty i padnę.
-Jedna powinna wystarczyć. Kiedy ci powiem, zwolnij barierę, wtedy Gohan wywali go do góry i trochę go we trzech ponawalacie. Gdy znów wrzasnę "JUŻ", postarajcie jakoś się go przepuścić do mnie, resztą sam się zajmę. Możecie to zrobić?
-Dla mnie może być, tylko nie za długo. - odparł Gohan
-Jeśli to go pokona, mogę podziałać trochę tak jak ty chcesz. Tylko nie za długo! - wrzasnął Magil.
-Chyba dam radę... - powiedział Serge.
-To świetnie. Możemy już zaczynać. - Radeon wskazał głową na lecącą przedłużoną piąchę Zaishiego.
-Ascended Barrier! - wrzasnął chłopak. Osłona otoczyła młodych wojowników, a wróg ciągle ją atakował. Tymczasem Radeon stanął w niedużym rozkroku i zaczął koncentrację. Czerwone iskierki zaczęły wystrzeliwać z jego ciała, coraz częściej i częściej. W końcu pojawiły się zaczątki dodatkowej aury, także w kolorze czerwonym. W tym momencie Zaishiemu chyba znudziło się wyciąganie rąk i postanowił sam podlecieć.
-JUŻ! - zabrzmiał sygnał. Serge zdjął barierę, a Gohan podbiegł kilka kroków do przodu, wybił się i przyładował przeciwnikowi potężnego podbródkowego, wywalając go do góry. Tam przejął go Magil, psychiczną wiązką spychając go w stronę Serge'a. Ten z kolei wykorzystał Big Bang Attack, który nie zrobiłby na wrogu wrażenia, gdyby nie poprawka dwóch ciosów Gohana - jednego w brzuch, drugiego w czoło.
Radeon w tym czasie kończył przygotowania. Aura Giga Kaiokena, bo nie mogła być niczym innym, połączyła się już z aurą SSJ2. Chłopak trzymał ręce złożone w diament, koncentrując się i wyczekując okazji. Znalazł, gdy Magil skopał Zaisheigo w dół.
-JUŻ! - wydał sygnał. Gohan wykopał Zaishiego do przodu, nie zadając dużych obrażeń, ale zwracając jego uwagę na Radeona. Sługus Vasabego uznał to za błąd przeciwnika i postanowił wykorzystać odrzut dla większego pędu podczas ataku.
Zgodnie z planem.
-Kikoho!!! - wrzasnął Radeon. Potężny ładunek energii wystrzelił z jego rąk, rozcinając wrogowi czoło, wargi, łamiąc nos oraz kilka innych, pomniejszych kości twarzy. Oczywiście także z ogromną prędkością odrzucając go do tyłu. Tam Gohan z całej siły kopnął go do góry w plecy. Prosto na Magila, który czosem złączonych pięści we wcześniej rozcięte czoło posłał go ku dołowi. Tymczasem Gohan doleciał do Serge'a i Radeona. Uznając to za najlepsze wyjście, każdy z nich przerzucił ręce do tyłu, w okolice bioder, zaczął koncentrację i wrzask:
-Kaaa... meeee.... haaa....meeeee.... - gdy wróg był już blisko, dokończyli - HAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!! - ich fale połączyły się w jedną, ogromną, nawet potężniejszą niż ostatnią Goku i rozbiły ciało kopii Zaishiego na atomy. Fala ta wyleciała przez miejsce po suficie sali i, po długim locie, rozbiła się o powłokę energetyczną, chroniącą Ognisty Trójkąt przed ciepłem Słońca. Ktoś na Ziemi zauważyłby, że przez moment świeciło jaśniej.
Wszyscy jej wykonawcy padli ze zmęczenia. To nie była łatwa walka...


Vegeta jednak nie miał zamiaru się męczyć. Przerwał chwilowo strzelanie, gdy zauważył falę Goku. Odwrócił się tylko na sekundę, ale to wystarczyło przeciwnikowi na wydostanie się z ostrzału - kolejny pocisk już wyminął, ruszając w stronę Buku. Z zamiarem przecięcia go Blees użył swojej firmowej piły. Czego się nie spodziewał, przeleciała tylko przez widmo przeciwnika. Prawdziwy był już nieco dalej - konkretniej za i nad czarnuchem, potężnie waląc go ciosem złączonych pięści w nasadę jego głowy, odrzucając go do dołu. Chwilę potem posłał za nim cienki promień z palca, do złudzenia przypominający przemalowany na żółto Freeza Beam. Niestety, on także przeleciał przez widmo wroga. Słusznie spodziewając się ataku zanurkował w powietrzu, o mały włos unikając piły, która, gdyby nie to, przecięłaby mu szyję.
-Nie ze mną te numery, ziomek! - wrzasnął i posłał za nim dwa cienkie strumienie. Jednego wróg uniknął, drugiego prawie - promień musnął go, ocierając się o skórę na policzku. Z racji, że nie było się czym przejmować ruszył do ataku. Najpierw kopnął Buku w żebra pozbawiając chwilowo oddechu, wsadził mu łokieć w brzuch, uderzył piłą w bark i, wciąż z łokciem we wrogim brzuchu, wylądował. Przyszykował już piłę. Zanosiło się na koniec Buku.
-Hej ty! - wrzasnął Vegeta zza jego pleców. Blees odwrócił się. Zobaczył Vegetę ze złączonymi nadgarstkami, potężną energią skupioną między nimi i wrednym uśmieszkiem. Z zaskoczenia tą mocą puścił Buku, który ocknąwszy się, uformował Energy Speara, wbił mu go między żebra i odszedł. Lepszej okazji Vegecie nie było trzeba.
-FINAL FLASH!!!!!!!!!! - z rąk księcia wyleciała potężna, szeroka i złota fala, rozbijając coś, co było kopią Bleesa na atomy. Przeleciała potem jeszcze przez kogoś, chyba też jakąś kopię, bo nie wydała odgłosu.
-Jak zrobiłeś taką falę? - spytał zaciekawiony Buku.
-Cały czas po Reznoku wykorzystałem na koncentrację. - odparł
-Aha... ale i tak sam bym go rozwalił.
-Nie zauważyłem. - sucho stwierdził książę Saiyan, za co otrzymał od rozmówcy ki blasta. Wkurzony rzucił się na niego i zaczęli walczyć.


Ból sparaliżował Kwrlnga. Tego oczekiwali zarówno Uubu, jak i Gotenks, którzy Kamehamehą z dwóch stron zakończyli walkę.


-Już... już po wszystkim? - zapytał Goku.
-Nieee... zaraz znów tu będzie. Jest strasznie uparty. - odparł Genki.
Jak na życzenie tuż przed nimi wylądowała kopia Vasabego. Jej stan był straszny, ale jeszcze żył. A nawet mógł walczyć, co udowodnił przyjmując postawę bojową.
-Nie zanosi się na szybki koniec. - powiedział Genki.
Tym razem jednak się pomylił. Z lewej strony na Vasabego wleciała potężna, złota fala i rozbiła go na atomy.
-Co to było? - spytał niezorientowany ognisty trójkątjanin.
-Vegeta. - z uśmiechem odpowiedział Goku, jego partner tymczasem się rozejrzał.
-Jak widać wszyscy skończyli. - widząc walkę Buku z Vegetą dodał - A niech go. Mówiłem, żebyście z nim uważali.
Chwilę potem najszybciej jak mógł wleciał między przeciwników i rozdzielił ich. Łatwo mu to przyszło - obaj byli słabsi i bardziej zmęczeni.
-Jeszcze wam nie wystarczy? Wyglądacie jak wyjęci z horroru.
Miał rację. Obaj byli mocno zakrwawieni.
-Trening przeszedł pomyślnie. Oczywiście, poza zniszczeniami sali. - dodał jeszcze - Trzeba zabrać rannych do komory regeneracyjnej... achhhhhhH!!!!
-Co jest? - zapytał Buku.
-Znowu oni. Napadają okoliczne miasto.
-Czyli jeszcze powalczę? Świetnie. Nie jestem usatysfakcjonowany tym tutaj. - powiedział Vegeta z wrednym uśmiechem.
-Ilu ich tam jest? - spytał Goku, doleciwszy do nich.
-Pięciu. To żaden z tamtych, ale nie poradzimy sobie w obecnym stanie. - odpowiedział Genki.
-Mam tu gdzieś Senzu. - zakomunikował Piccolo, który także przyfrunął.


Koniec odcinka dwudziestego dziewiątego.

Czy nasi bohaterowie pokonają napastników? Jak mocna jest ich słynna druga transformacja? I co jeszcze ich czeka? O tym w następnych odcinkach.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
kubos
Kage



Dołączył: 29 Mar 2007
Posty: 134
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5


PostWysłany: Czw 18:19, 26 Lip 2007    Temat postu:

Hurrra!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Jest nowy odcinek Radeon Super a za wkład w rozwój forum dostajesz VIpa!!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Radeon
Uczeń akademi



Dołączył: 31 Mar 2007
Posty: 46
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wyszków


PostWysłany: Pon 17:01, 30 Lip 2007    Temat postu:

Yyy... mój wkład nie jest taki duży. Polega głównie na tym, że czasami wchodzę na forum. W każdym razie, odcinek 31:

Skoro muszę, to zapodaję Smile :

Odcinek 31 - Co teraz?

Closewa wnerwiona za ostatni atak odwróciła się i potężnie kopnęła Radeona w brzuch. Jednorodna mieszanina wymiotów, krwi i śliny strumieniem wyleciała na nią z jego ust, co jeszcze bardziej ją zdenerwowało. Nie zdążyła jednak zadać ciosu, ponieważ Magil psychiczną wiązką lekko ją popchnął. Wystarczająco, by przeszkodzić jej w ataku, ale niewystarczająco, by zadać jej jakiekolwiek obrażenia.
-I po co to było? Zmieniłeś tylko kolejność, w jakiej zginiecie! - wrzasnęła, po czym doskoczyła do Magila z zamiarem przebicia jego płuc paznokciami. Tak się jednak nie stało, gdyż Gohan z całej siły kopnął ją w naruszoną wcześniej przez Big Bang Vegety skroń, co boleśnie wypchnęło ją dziesięć metrów w bok. Odrzut został jeszcze poprawiony przez Magila wiązką psychiczną. Po kolejnych trzech metrach Closewa wyhamowała impulsem ki i bardzo szybko ruszyła na Gohana. Znowu jednak nie mogła dokończyć ciosu, gdyż znikąd pojawił się pewien niebieskowłosy osobnik i walnął ją w brzuch, zaraz potem zadał krótką serię ciosów na jej twarz, wykopał gdzieś daleko, wypchnął ręce do przodu i wrzasnął:
-HOMO NIEWIADOMO!!! - szeroka, biała fala uderzyła w zabójczynię i zmiotła ją z zasięgu wzroku walczących.
Gohan jeszcze raz przyjrzał się wybawcy, zastanawiając się, kim może być. Jednak gdy się odwrócił, nie było już wątpliwości.
-Pan Genki Dam! - wrzasnął Gohan - Uratował nas pan!
-Nie do końca, ona na pewno przeżyła. Co z wami? Mówiłem, żebyście nie pozwolili im się przemienić!
Nikt nie odpowiedział.


Goku na pełnej prędkości leciał do Crasha. Ten przyjął pozycję bojową, jednak Saiyan tylko przez niego przeniknął. Zanim zorientował się, co się stało, dostał już kopniak w krocze od Uubu, a drugi w plecy od Goku. To mocno go zamroczyło i pozwoliło naszym bohaterom zacząć okładanie go techniką Gatai Kousen - czyli identycznych ciosów wykonywanych przez dwóch wojowników. Działało świetnie, Crash za nic nie mógł się wyrwać z serii ciosów. Nie wiadomo jednak, jak długo Goku i Uubu wytrzymają kondycyjnie, utrzymując Kaioken na tym poziomie.


Piccolo szybko przemyślał opcje, jakie mu pozostały. Kyodaika odpadała, z takim rozmiarem mógłby bardzo łatwo trafić w Gotenksa. Na fizyczną wymianę ciosów też nie miał co liczyć, był o wiele słabszy od przeciwnika i dobrze o tym wiedział. Hmmm... a może tym razem to się uda?
Nameczanin zaczął strzelać setkami małych pocisków ki, jednak Leruma wszystkich unikała. Zdziwiona łatwością z jaką jej to przychodziło przestała się ruszać. Co mocno ją zdziwiło, Piccolo dalej nie mógł trafić.
-Zabrać cię do okulisty? Gdzie ty masz oczy?! - wrzasnęła. Nameczanin tylko uśmiechnął się, ukazując przydługie kły i wykonał ruch ręką. Wówczas setki, a nawet tysiące pocisków ze wszystkich stron popędziły w jej stronę i jeden po drugim trafiały. Jak widać manewr, który zawiódł przy #17 wyszedł przy niej. Pomimo krótkotrwałego sukcesu Piccolo wiedział, że to nie wystarczy. Dlatego skrzyżował ręce na klatce piersiowej, jak do bloku, tylko z wyprostowanymi dwoma palcami u każdej ręki i zaczął koncentrację. Na czubkach wyprostowanych palców pojawiła się iskrząca ki. Tymczasem po ostatnich pociskach dym w końcu opadł.
-Nie najgorzej, jak na takiego cieniasa. - przyznała trochę poobijana i lekko zakrwawiona Leruma.
-Na twoim miejscu, zamiast prawić mi komplementy, spojrzałbym za siebie. - odparł Piccolo z tym samym uśmiechem co w momencie wysłania pocisków.
-Och, przestań. Uważasz, że nabiorę się na najstarszy manewr na świecie? A myślałam, że jesteś inteligentny.
Dokładnie w momencie, gdy skończyła ostatnie słowo bez uprzedzenia poczuła cios złączonych pięści Gotenksa na swojej głowie. Impet uderzenia zamroczył ją i z ogromną prędkością odleciała w kierunku gleby. Nie dane było jej jednak zakosztować, gdyż Piccolo wyrzucił swoje ręce do przodu i wrzasnął:
-Dual Makkankosappo!!! - dwa energetyczne świdry poszybowały do Lerumy i, ponieważ nie miały szans jej przewiercić, eksplodowały na niej.
-Kaaa.... Meee.... Haaaa... Meeeeeeee... - zaczął Gotenks. Był pewien, że Piccolo nie zdołał zniszczyć Lerumy i z tego powodu zaczął się koncentrować zawczasu. Do przeciwstawieniu się komuś takiemu jak ona potrzebował pełnej mocy.


Walka Buku i Vegety z Tomą nie była zbyt ciekawa. Jedyne, co robili, to uniki i strzelanie ki. Nuudy. Nie byli usatysfakcjonowani i nic dziwnego. Ich kochające wymagających przeciwników charaktery nie tolerowały tego poziomu walki.


Dalsze pogaduchy przerwał powrót Closewy. Była w różnych miejscach odrapana, straciła półtora zęba oraz rozcięła sobie czoło, ale poza tym obeszło się bez poważniejszych obrażeń.
-Jesteś silniejszy, niż tamci. Ale to zdecydowanie za mało na mnie. - powiedziała Closewa, wrednie się uśmiechając.
"Szlag, wiem to" - pomyślał Genki, jednak postanowił robić dobrą minę do złej gry i odrzekł:
-Bez urazy, ale nie znasz wszystkich moich możliwości.
-To może mi zademonstrujesz?
-Pewnie. PWR Gate! - jego ciało otoczyła gęsta, zielona aura, po czym dodał - SPD Gate! - do poświaty dołączyły się małe, białe wyładowania. Po chwili z ogromną prędkością ruszył na swoją przeciwniczkę. Ta wprawdzie zauważyła atak i zasłoniła głowę, lecz spodziewany cios nadszedł gdzie indziej - Ognisty Trójkątjanin nagle obniżył lot i potężnie przywalił jej w brzuch. Z rozdziawionych w bólu ust Closewy wyleciała strużka krwi, nie spodziewała się takiej siły. Zanim ocknęła się z zamroczenia, Genki kopnął ją jeszcze w naruszoną przez Vegetę skroń i kompletnie ją zmiażdżył. Gdy odleciała w dół, posłał za nią jeszcze dwa ki blasty, po czym poleciał do przodu w sobie tylko znanym celu.


W końcu coś nie wyszło. Uubu, nieprzyzwyczajonemu do dwunastokrotnego Kaiokena, zaczęło się mydlić w oczach i nie trafił. Niestety, Crash to wykorzystał - zablokował cios Goku, wykopał go od siebie, a następnie potężnie walnął Uubu w brzuch. Siła tego uderzenia zamroczyła chłopaka, wywołała ślinotok z ust i wyłączenie aury Giga Kaiokena. Dodatkowo przybysz z Zapemuha walnął jeszcze w jego policzek, łamiąc mu okoliczną kość i pozbawiając przytomności.
-A teraz cię dobiję. - z radością powiedział, koncentrując ki blasta w ręce.
-Ruykeeeeen!!! - wrzask Goku był na tyle głośny, że zaciekawiony Crash odwrócił się.
To był błąd. Zobaczył otoczonego ciemnopomarańczową aurą z błyskawicami Saiyana, obok niego iluzję złotego smoka, a potem był już tylko ból. Co prawda nasz bohater nie zdołał go przebić, ale siła uderzenia prawie złamała mu mostek i wypchnęła daleeeko do przodu. Nie wiadomo, jak długo jeszcze by tak leciał, gdyby nie to, że wpadł plecami w jakiś budynek.
Goku ze zmęczenia zszedł do normalnej formy. To nie była łatwa walka...


Leruma wygrzebała się z gruzów i popędziła ku Gotenksowi. Na to właśnie czekał.
-HAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!! - ogromna, białobłękitna fala poleciała prosto na nią. Niestety, zdążyła wystawić ręce do przodu, oprzeć Kamehamehę o nie i jakoś powstrzymywała tą energię przed bezpośrednim uderzeniem w nią.
Nagle poczuła dotyk zimnych pazurów na górnej części swojej głowy. Przestraszona obejrzała się.
-A kuku. - powiedział Piccolo. Już miał wystrzelić Makkankosappo z przygotowanych palców, aby pozwolić Gotenksowi na atak, gdy bez uprzedzenia zdarzyła się najgorsza możliwa na tą chwilę rzecz.
Fuzja się rozpadła, a zdezorientowani chłopcy zaczęli nieciekawą pogadankę na temat "Co? Gdzie? Jak? "
-Niech to Freeler kopnie... Makkankosappo! - świder energetyczny w jednej chwili wybuchł na głowie zabójczyni, a ona zamroczona bezwładnie spadała.
-Na co czekacie?! Zróbcie coś! - wrzasnął do małych. Ci w mgnieniu oka przypomnieli sobie co tu robią, przemienili się w SSJ i każdy z nich wystrzelił w nią swój najlepszy atak energetyczny - tzn. Goten Kamehamehę, a Trunks Burning Attack. Niestety, Leruma ocknęła się i z łatwością odbiła oba ataki gdzieś w przestworza.
-Koniec zabawy! Znudziliście mnie! - krzyknęła, po czym w ułamku sekundy przebyła odległość dzielącą ją od Trunksa i zadała mu cios w brzuch. Chłopaka odrzuciło, w locie jeszcze wydobył z siebie strumień krwi, stracił formę Super Saiyana i, po jakichś dwustu metrach, wbił się w bliżej nieznany kompleks budynków.
-Truuuunks!!!! NIEEEEEEEEEEEEEE!!!!!!! - wrzask Gotena przekształcił się w dziki ryk wściekłości, frustracji i żalu. Odpalił aurę, wokoło niego coraz częściej zaczęły pojawiać się wyładowania elektryczne, włosy zesztywniały, a mięśnie kapkę się powiększyły. Wezbrał się dość duży wiatr.
Nasz świeży Super Saiyan-jin 2 ruszył na Lerumę. Ta jednak doskonale bawiła się unikaniem jego ciosów. To znaczy, przez pierwsze dwadzieścia trzy sekundy. Potem znudziło jej się to i już chciała zakończyć tę tak zwaną walkę, gdy nagle dostała od tyłu potężnego obrotowego kopniaka w żebra. Ktoś nieco słabszy miałby je po tym w kawałkach, jednak ona nie była pierwszym lepszym zawodnikiem i została jedynie pozbawiona oddechu. Ten sam osobnik, otoczony zieloną aurą zadał jej jeszcze równie mocny podbródkowy, posłał za nią ki blasta, po czym odleciał w sobie tylko znanym celu.
"Ten Genki jest niezły" - pomyślał Piccolo - "Tylko dlaczego odleciał?", po czym sam doskoczył do przeciwniczki.


Toma dostał kolejnym pociskiem Vegety, ale nie miał zamiaru zaprzestać walki.
-DRAGON KICK! - usłyszał z lewej strony. Noga Genkiego, wydająca się teraz jak ogon smoka, złamała wrogowi żebro i spowodowała, że bardzo szybko potoczył się w przeciwnym kierunku.
-Teraz Buku! Fuzja! - wrzasnął do kompana.
-Co? - niedosłyszał Buku.
-Nie czas na żarty! Robimy fuzję! Szybko, zanim wróci!
-O-ok.
Wojownicy z Ognistego Trójkąta wylądowali na ziemi i stanęli kilka kroków od siebie.
-FUUUUU.... - obaj przeszli dzielącą ich odległość w baletowym kroku, przenosząc ręce nad głową.
-SION! - zwrócili ramiona w przeciwnym kierunku, po czym dodali - HAAAAAAAA!!!! - zetknęli się palcami. Błękitne światło zalało okolicę. Gdy w końcu opadło, ukazał się osobnik ubrany w zwyczajowy strój fuzyjny, tylko z glanami Buku. Tak poza tym trudno było określić, do której postaci składowej był bardziej podobny - w SOG różnili się praktycznie tylko wzrostem i długością włosów, ten tu miał 1,80 i stojące, złote włosy długości USSJ Vegety z czasów Cell Sagi. Z twarzy jednak wyglądał bardziej na świra niż poważnego obrońcę planety. Chwilę po tym Toma dotoczył się do nich.
-Nie myślałeś, że to się mnie pozbędzie... e? Ktoś ty? - zaciekawiony zapytał.
-Ja? Genku, a ty to kto? Obiad? - odparł pytaniem na pytanie fuzjowiec.

Koniec odcinka trzydziestego pierwszego.

Czy Genku pokona sługusów Vasabego? A jeśli nie on, to kto?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu    Forum Forum o dm Strona Główna -> Pisemne Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group.
Theme Designed By ArthurStyle
Regulamin